Park Krajobrazowy

Rozdz. 01 Rozdz. 02 Rozdz. 03 Rozdz. 04 Rozdz. 05 Rozdz. 06 Rozdz. 07 Rozdz. 08 Rozdz. 09 Rozdz. 10 Rozdz. 11 Rozdz. 12 Rozdz. 13 Rozdz. 14 Rozdz. 15 Rozdz. 16 Rozdz. 17 Rozdz. 18 Rozdz. 19 Rozdz. 20 Rozdz. 21

Ewangelia Jana rozdz. 11

(1) A był chory pewien człowiek, Łazarz z Betanii, z miasteczka Marii i jej siostry Marty. (2) A to była ta Maria, która namaściła Pana maścią i wycierała jego nogi swoimi włosami. Jej to brat, Łazarz, chorował. (3) Siostry więc posłały do niego wiadomość: Panie, oto ten, którego miłujesz, choruje. (4) A gdy Jezus to usłyszał, powiedział: Ta choroba nie jest na śmierć, ale na chwałę Bożą, aby przez nią był uwielbiony Syn Boży. (5) Jezus zaś miłował Martę i jej siostrę, i Łazarza. (6) A gdy usłyszał, że choruje, został jeszcze dwa dni w miejscu, w którym przebywał. (7) Lecz potem powiedział do swoich uczniów: Chodźmy znowu do Judei. (8) Uczniowie mu powiedzieli: Mistrzu, Żydzi dopiero co usiłowali cię ukamienować, a znowu tam idziesz? (9) Jezus odpowiedział: Czyż dzień nie ma dwunastu godzin? Jeśli ktoś chodzi we dnie, nie potknie się, bo widzi światłość tego świata. (10) A jeśli ktoś chodzi w nocy, potknie się, bo nie ma w nim światłości. (11) To powiedział, a potem dodał: Łazarz, nasz przyjaciel, śpi, ale idę, aby obudzić go ze snu. (12) Wtedy jego uczniowie powiedzieli: Panie, jeśli śpi, będzie zdrowy. (13) Ale Jezus mówił o jego śmierci, lecz oni myśleli, że mówił o zaśnięciu zwykłym snem. (14) Wówczas Jezus powiedział im otwarcie: Łazarz umarł. (15) I ze względu na was raduję się, że mnie tam nie było, abyście uwierzyli. Ale chodźmy do niego. (16) Wtedy Tomasz, zwany Didymos, powiedział do współuczniów: Chodźmy i my, aby z nim umrzeć. (17) Kiedy Jezus przyszedł, zastał go już cztery dni leżącego w grobie. (18) A Betania była niedaleko Jerozolimy, w odległości około piętnastu stadiów. (19) A wielu Żydów przyszło do Marty i Marii, aby je pocieszyć po stracie brata. (20) Gdy Marta usłyszała, że Jezus nadchodzi, wybiegła mu naprzeciw. Ale Maria siedziała w domu. (21) I powiedziała Marta do Jezusa: Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł. (22) Ale i teraz wiem, że Bóg da tobie, o cokolwiek go poprosisz. (23) Jezus jej odpowiedział: Twój brat zmartwychwstanie. (24) Marta mu powiedziała: Wiem, że zmartwychwstanie przy zmartwychwstaniu w dniu ostatecznym. (25) I powiedział do niej Jezus: Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we mnie wierzy, choćby i umarł, będzie żył. (26) A każdy, kto żyje i wierzy we mnie, nigdy nie umrze. Czy wierzysz w to? (27) Odpowiedziała mu: Tak, Panie. Ja uwierzyłam, że ty jesteś Chrystusem, Synem Bożym, który miał przyjść na świat. (28) A to powiedziawszy, poszła i potajemnie zawołała swoją siostrę Marię, i powiedziała: Jest tu Nauczyciel i woła cię. (29) Gdy tylko ona to usłyszała, zaraz wstała i poszła do niego. (30) A Jezus jeszcze nie wszedł do miasteczka, lecz był na tym miejscu, gdzie Marta wyszła mu naprzeciw. (31) Wtedy Żydzi, którzy byli z nią w domu i pocieszali ją, widząc, że Maria szybko wstała i wyszła, poszli za nią, mówiąc: Idzie do grobu, aby tam płakać. (32) A gdy Maria przyszła tam, gdzie był Jezus, ujrzała go, przypadła mu do nóg i powiedziała: Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł. (33) Kiedy Jezus zobaczył ją płaczącą i płaczących Żydów, którzy z nią przyszli, rozrzewnił się w duchu i zasmucił się. (34) I zapytał: Gdzie go położyliście? Odpowiedzieli mu: Panie, chodź i zobacz. (35) I Jezus zapłakał. (36) Wtedy Żydzi powiedzieli: Patrzcie, jak go miłował. (37) A niektórzy z nich mówili: Czyż ten, który otworzył oczy ślepego, nie mógł sprawić, aby on nie umarł? (38) Jezus zaś ponownie się rozrzewnił i przyszedł do grobu. Była to jaskinia, a u jej wejścia był położony kamień. (39) I powiedział Jezus: Usuńcie ten kamień. Powiedziała do niego Marta, siostra zmarłego: Panie, już cuchnie, bo od czterech dni leży w grobie. (40) Jezus jej rzekł: Czyż nie powiedziałem ci, że jeśli uwierzysz, ujrzysz chwałę Bożą? (41) Wtedy usunęli kamień z miejsca, gdzie był położony zmarły. Jezus zaś podniósł oczy w górę i powiedział: Ojcze, dziękuję ci, że mnie wysłuchałeś. (42) A ja wiedziałem, że mnie zawsze wysłuchujesz, ale powiedziałem to ze względu na stojących wokoło ludzi, aby uwierzyli, że ty mnie posłałeś. (43) Gdy to powiedział, zawołał donośnym głosem: Łazarzu, wyjdź na zewnątrz! (44) I wyszedł ten, który umarł, mając ręce i nogi powiązane opaskami, a twarz obwiązaną chustką. Powiedział do nich Jezus: Rozwiążcie go i pozwólcie mu odejść. (45) Wielu więc z Żydów, którzy przyszli do Marii i widzieli to, czego Jezus dokonał, uwierzyło w niego. (46) Lecz niektórzy z nich odeszli do faryzeuszy i powiedzieli im, co Jezus uczynił. (47) Wtedy naczelni kapłani i faryzeusze zebrali się na naradę i mówili: Co zrobimy? Bo ten człowiek czyni wiele cudów. (48) Jeśli go tak zostawimy, wszyscy uwierzą w niego i przyjdą Rzymianie, i zabiorą nam to nasze miejsce i naród. (49) A jeden z nich, Kajfasz, który był tego roku najwyższym kapłanem, powiedział do nich: Wy nic nie wiecie; (50) I nie bierzecie pod uwagę, że pożyteczniej jest dla nas, żeby jeden człowiek umarł za lud, a żeby cały ten naród nie zginął. (51) A nie mówił tego sam od siebie, ale będąc tego roku najwyższym kapłanem, prorokował, że Jezus miał umrzeć za ten naród; (52) A nie tylko za ten naród, ale też po to, aby zgromadzić w jedno rozproszone dzieci Boże. (53) Od tego więc dnia naradzali się wspólnie nad tym, aby go zabić. (54) A Jezus już nie chodził jawnie wśród Żydów, ale odszedł stamtąd do krainy, która leży w pobliżu pustyni, do miasta zwanego Efraim, i tam mieszkał ze swoimi uczniami. (55) A zbliżała się Pascha żydowska. I wielu z tej okolicy szło do Jerozolimy przed Paschą, aby się oczyścić. (56) Szukali Jezusa i stojąc w świątyni, mówili jedni do drugich: Czy myślicie, że nie przyjdzie na święto? (57) A naczelni kapłani i faryzeusze wydali nakaz, aby, jeśli ktoś się dowie, gdzie jest, oznajmił to, żeby go mogli schwytać.

Ewangelia Jana 11:1-57, Uwspółcześniona Biblia Gdańska

Ewangelia Jana rozdz. 10

(1) Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Kto nie wchodzi do owczarni drzwiami, ale wchodzi inną drogą, ten jest złodziejem i bandytą. (2) Lecz kto wchodzi drzwiami, jest pasterzem owiec. (3) Temu odźwierny otwiera i owce słuchają jego głosu, a on woła swoje własne owce po imieniu i wyprowadza je. (4) A gdy wypuści swoje owce, idzie przed nimi, a owce idą za nim, bo znają jego głos. (5) Ale za obcym nie idą, lecz uciekają od niego, bo nie znają głosu obcych. (6) Tę przypowieść powiedział im Jezus, lecz oni nie zrozumieli tego, co im mówił. (7) Wtedy Jezus znowu powiedział do nich: Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Ja jestem drzwiami dla owiec. (8) Wszyscy, ilu ich przede mną przyszło, są złodziejami i bandytami, ale owce ich nie słuchały. (9) Ja jestem drzwiami. Jeśli ktoś wejdzie przeze mnie, będzie zbawiony; wejdzie i wyjdzie, i znajdzie pastwisko. (10) Złodziej przychodzi tylko po to, żeby kraść, zabijać i niszczyć. Ja przyszedłem, aby miały życie i aby miały je w obfitości. (11) Ja jestem dobrym pasterzem. Dobry pasterz oddaje swoje życie za owce. (12) Lecz najemnik, który nie jest pasterzem, do którego owce nie należą, widząc nadchodzącego wilka, opuszcza owce i ucieka, a wilk porywa i rozprasza owce. (13) Najemnik ucieka, bo jest najemnikiem i nie troszczy się o owce. (14) Ja jestem dobrym pasterzem i znam moje owce, a moje mnie znają. (15) Jak mnie zna Ojciec, i ja znam Ojca; i oddaję moje życie za owce. (16) A mam także inne owce, które nie są z tej owczarni. Również te muszę przyprowadzić i będą słuchać mego głosu, i będzie jedna owczarnia i jeden pasterz. (17) Dlatego Ojciec mnie miłuje, bo ja oddaję swoje życie, aby je znowu wziąć. (18) Nikt mi go nie odbiera, ale ja oddaję je sam z siebie. Mam moc je oddać i mam moc znowu je wziąć. Ten nakaz otrzymałem od mego Ojca. (19) Wtedy znowu nastąpił rozłam wśród Żydów z powodu tych słów. (20) I wielu z nich mówiło: Ma demona i szaleje. Czemu go słuchacie? (21) Inni mówili: To nie są słowa człowieka mającego demona. Czy demon może otwierać oczy ślepych? (22) Była wtedy w Jerozolimie uroczystość poświęcenia świątyni. A była zima. (23) I przechadzał się Jezus w świątyni, w przedsionku Salomona. (24) Wtedy Żydzi obstąpili go i zapytali: Jak długo będziesz nas trzymał w niepewności? Jeśli ty jesteś Chrystusem, powiedz nam otwarcie. (25) Jezus im odpowiedział: Powiedziałem wam, a nie wierzycie. Dzieła, które wykonuję w imieniu mego Ojca, one świadczą o mnie. (26) Ale wy nie wierzycie, bo nie jesteście z moich owiec, jak wam powiedziałem. (27) Moje owce słuchają mego głosu i ja je znam, a one idą za mną. (28) A ja daję im życie wieczne i nigdy nie zginą ani nikt nie wydrze ich z mojej ręki. (29) Mój Ojciec, który mi je dał, większy jest od wszystkich i nikt nie może wydrzeć ich z ręki mego Ojca. (30) Ja i Ojciec jedno jesteśmy. (31) Wtedy Żydzi znowu porwali kamienie, aby go ukamienować. (32) Jezus powiedział do nich: Ukazałem wam wiele dobrych uczynków od mego Ojca. Za który z tych uczynków mnie kamienujecie? (33) Odpowiedzieli mu Żydzi: Nie kamienujemy cię za dobry uczynek, ale za bluźnierstwo, to znaczy, że ty, będąc człowiekiem, czynisz samego siebie Bogiem. (34) Jezus im odpowiedział: Czy nie jest napisane w waszym Prawie: Ja powiedziałem: Jesteście bogami? (35) Jeśli nazwał bogami tych, do których doszło słowo Boże, a Pismo nie może być naruszone; (36) To jakże do mnie, którego Ojciec uświęcił i posłał na świat, mówicie: Bluźnisz, bo powiedziałem: Jestem Synem Bożym? (37) Jeśli nie wykonuję dzieł mego Ojca, nie wierzcie mi. (38) A jeśli wykonuję, choćbyście mnie nie wierzyli, wierzcie uczynkom, abyście poznali i uwierzyli, że Ojciec jest we mnie, a ja w nim. (39) Znowu więc usiłowali go schwytać, ale wymknął się im z rąk. (40) I ponownie odszedł za Jordan, na miejsce, gdzie przedtem Jan chrzcił, i tam przebywał. (41) A wielu przychodziło do niego i mówiło: Jan wprawdzie nie uczynił żadnego cudu, ale wszystko, co Jan o nim powiedział, było prawdziwe. (42) I wielu tam uwierzyło w niego.

Ewangelia Jana 10:1-42, Uwspółcześniona Biblia Gdańska

Ewangelia Jana rozdz. 9

(1) A przechodząc, zobaczył człowieka ślepego od urodzenia. (2) I pytali go jego uczniowie: Mistrzu, kto zgrzeszył, on czy jego rodzice, że się urodził ślepy? (3) Jezus odpowiedział: Ani on nie zgrzeszył, ani jego rodzice, ale stało się tak, żeby się na nim objawiły dzieła Boga. (4) Ja muszę wykonywać dzieła tego, który mnie posłał, dopóki jest dzień. Nadchodzi noc, gdy nikt nie będzie mógł działać. (5) Dopóki jestem na świecie, jestem światłością świata. (6) To powiedziawszy, splunął na ziemię, zrobił błoto ze śliny i pomazał tym błotem oczy ślepego. (7) I powiedział do niego: Idź, umyj się w sadzawce Siloam - co się tłumaczy: Posłany. Poszedł więc, umył się i wrócił, widząc. (8) A sąsiedzi i ci, którzy go przedtem widywali ślepego, mówili: Czy to nie jest ten, który siadał i żebrał? (9) Jedni mówili: To on. A inni: Jest do niego podobny. Lecz on mówił: To ja jestem. (10) Wtedy zapytali go: Jak zostały otworzone twoje oczy? (11) A on odpowiedział: Człowiek, którego nazywają Jezusem, zrobił błoto, pomazał moje oczy i powiedział do mnie: Idź do sadzawki Siloam i umyj się. Poszedłem więc, umyłem się i przejrzałem. (12) Wtedy zapytali go: Gdzież on jest? Odpowiedział: Nie wiem. (13) Przyprowadzili więc do faryzeuszy tego, który przedtem był ślepy. (14) A tego dnia, gdy Jezus zrobił błoto i otworzył jego oczy, był szabat. (15) Wówczas również faryzeusze pytali go, w jaki sposób przejrzał. A on im odpowiedział: Nałożył mi błoto na oczy, umyłem się i widzę. (16) Wtedy niektórzy z faryzeuszy powiedzieli: Ten człowiek nie jest z Boga, bo nie przestrzega szabatu. Inni natomiast mówili: Jak może grzeszny człowiek czynić takie cuda? I nastąpił wśród nich rozłam. (17) Zapytali więc znowu ślepego: Co mówisz o nim, skoro otworzył twoje oczy? A on odpowiedział: Jest prorokiem. (18) A Żydzi nie wierzyli, że był ślepy i odzyskał wzrok, aż zawołali rodziców tego, który przejrzał. (19) I pytali ich: Czy to jest wasz syn, o którym mówicie, że się urodził ślepy? Jakże więc teraz widzi? (20) Odpowiedzieli im jego rodzice: Wiemy, że to jest nasz syn i że się urodził ślepy. (21) Lecz jakim sposobem teraz widzi, nie wiemy, ani kto otworzył jego oczy, nie wiemy. Ma swoje lata, pytajcie go, on sam o sobie powie. (22) Tak mówili jego rodzice, bo bali się Żydów. Żydzi bowiem już postanowili, że każdy, kto wyzna, iż on jest Chrystusem, będzie wyłączony z synagogi. (23) Dlatego jego rodzice powiedzieli: Ma swoje lata, jego pytajcie. (24) Wtedy znowu zawołali tego człowieka, który był ślepy i powiedzieli do niego: Oddaj chwałę Bogu. My wiemy, że ten człowiek jest grzeszny. (25) A on odpowiedział: Czy jest grzeszny, nie wiem. To tylko wiem, że byłem ślepy, a teraz widzę. (26) I zapytali go znowu: Cóż ci uczynił? Jak otworzył twoje oczy? (27) Odpowiedział im: Już wam powiedziałem, a nie słuchaliście. Dlaczego jeszcze chcecie słuchać? Czy i wy chcecie być jego uczniami? (28) Wtedy złorzeczyli mu i powiedzieli: Ty bądź sobie jego uczniem, my zaś jesteśmy uczniami Mojżesza. (29) My wiemy, że Bóg mówił do Mojżesza, lecz skąd on jest, nie wiemy. (30) Odpowiedział im ten człowiek: To naprawdę rzecz dziwna, że wy nie wiecie, skąd jest, a otworzył moje oczy. (31) A wiemy, że Bóg nie wysłuchuje grzeszników, ale jeśli ktoś jest czcicielem Boga i wypełnia jego wolę, tego wysłuchuje. (32) Od wieków nie słyszano, aby ktoś otworzył oczy ślepego od urodzenia. (33) Gdyby on nie był od Boga, nie mógłby nic uczynić. (34) Odpowiedzieli mu: Urodziłeś się cały w grzechach i ty nas uczysz? I wypędzili go precz. (35) A gdy Jezus usłyszał, że go wypędzili, znalazł go i zapytał: Czy wierzysz w Syna Bożego? (36) A on odpowiedział: A któż to jest, Panie, abym w niego wierzył? (37) I powiedział do niego Jezus: I widziałeś go, i ten, który mówi z tobą, jest nim. (38) A on powiedział: Wierzę, Panie! I oddał mu pokłon. (39) Jezus mu powiedział: Przyszedłem na ten świat na sąd, aby ci, którzy nie widzą, widzieli, a ci, którzy widzą, stali się ślepi. (40) I usłyszeli to niektórzy z faryzeuszy, którzy z nim byli, i zapytali go: Czy i my jesteśmy ślepi? (41) Jezus im odpowiedział: Gdybyście byli ślepi, nie mielibyście grzechu, lecz teraz mówicie: Widzimy - dlatego wasz grzech pozostaje.

Ewangelia Jana 9:1-41, Uwspółcześniona Biblia Gdańska

Ewangelia Jana rozdz. 8

(1) A Jezus poszedł na Górę Oliwną. (2) Potem znowu wcześnie rano przyszedł do świątyni, a cały lud zszedł się do niego. I siadłszy, nauczał ich. (3) I przyprowadzili do niego uczeni w Piśmie i faryzeusze kobietę przyłapaną na cudzołóstwie, a postawiwszy ją pośrodku; (4) Powiedzieli do niego: Nauczycielu, tę kobietę przyłapano na uczynku cudzołóstwa. (5) W prawie Mojżesz nakazał nam takie kamienować. A ty co mówisz? (6) A mówili to, wystawiając go na próbę, aby mogli go oskarżyć. Jezus zaś, schyliwszy się, pisał palcem po ziemi. (7) A gdy nie przestawali go pytać, podniósł się i powiedział do nich: Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci w nią kamieniem. (8) I znowu schyliwszy się, pisał po ziemi. (9) A gdy oni to usłyszeli, będąc przekonani przez sumienie, odchodzili jeden po drugim, począwszy od starszych aż do ostatnich. Pozostał tylko sam Jezus i ta kobieta stojąca pośrodku. (10) A Jezus podniósł się i nie widząc nikogo oprócz tej kobiety, powiedział do niej: Kobieto, gdzież są ci, którzy cię oskarżali? Nikt cię nie potępił? (11) Ona odpowiedziała: Nikt, Panie. A Jezus powiedział do niej: I ja ciebie nie potępiam. Idź i już więcej nie grzesz. (12) Jezus znowu powiedział do nich: Ja jestem światłością świata. Kto idzie za mną, nie będzie chodził w ciemności, ale będzie miał światłość życia. (13) Powiedzieli więc do niego faryzeusze: Ty świadczysz sam o sobie, a twoje świadectwo nie jest prawdziwe. (14) Odpowiedział im Jezus: Chociaż ja świadczę sam o sobie, jednak moje świadectwo jest prawdziwe, bo wiem, skąd przyszedłem i dokąd idę. Lecz wy nie wiecie, skąd przyszedłem i dokąd idę. (15) Wy sądzicie według ciała, ale ja nie sądzę nikogo. (16) A choćbym i sądził, mój sąd jest prawdziwy, bo nie jestem sam, ale jestem ja i Ojciec, który mnie posłał. (17) A w waszym Prawie jest napisane, że świadectwo dwóch ludzi jest prawdziwe. (18) Ja jestem tym, który świadczy sam o sobie i świadczy o mnie Ojciec, który mnie posłał. (19) Wtedy zapytali go: Gdzie jest twój Ojciec? Jezus odpowiedział: Nie znacie ani mnie, ani mego Ojca. Gdybyście mnie znali, znalibyście i mego Ojca. (20) Te słowa mówił Jezus w skarbcu, nauczając w świątyni, a nikt go nie schwytał, bo jeszcze nie nadeszła jego godzina. (21) Wówczas Jezus znowu powiedział do nich: Ja odchodzę, a wy będziecie mnie szukać i umrzecie w swoim grzechu. Gdzie ja idę, wy przyjść nie możecie. (22) Wtedy Żydzi mówili: Czyż sam się zabije, skoro mówi: Gdzie ja idę, wy przyjść nie możecie? (23) I powiedział do nich: Wy jesteście z niskości, a ja jestem z wysoka. Wy jesteście z tego świata, ja zaś nie jestem z tego świata. (24) Dlatego wam powiedziałem, że umrzecie w swoich grzechach. Bo jeśli nie uwierzycie, że ja jestem, umrzecie w swoich grzechach. (25) Wtedy zapytali go: Kim ty jesteś? I odpowiedział im Jezus: Tym, kim wam od początku mówię. (26) Wiele mam o was do powiedzenia i do sądzenia. Ale ten, który mnie posłał, jest prawdziwy, a ja mówię na świecie to, co od niego słyszałem. (27) Nie zrozumieli jednak, że mówił im o Ojcu. (28) Dlatego Jezus powiedział do nich: Gdy wywyższycie Syna Człowieczego, wtedy poznacie, że ja jestem, a nie czynię nic sam od siebie, ale mówię to, czego mnie nauczył mój Ojciec. (29) A ten, który mnie posłał, jest ze mną. Ojciec nie zostawił mnie samego, bo ja zawsze czynię to, co mu się podoba. (30) Gdy to mówił, wielu uwierzyło w niego. (31) Wtedy Jezus mówił do tych Żydów, którzy mu uwierzyli: Jeśli będziecie trwać w moim słowie, będziecie prawdziwie moimi uczniami. (32) I poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli. (33) Odpowiedzieli mu: My jesteśmy potomstwem Abrahama i nigdy nie służyliśmy nikomu. Jakże możesz mówić: Będziecie wolni? (34) Jezus im odpowiedział: Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, że każdy, kto popełnia grzech, jest sługą grzechu. (35) A sługa nie mieszka w domu na wieki, lecz Syn mieszka na wieki. (36) Jeśli więc Syn was wyzwoli, będziecie prawdziwie wolni. (37) Wiem, że jesteście potomstwem Abrahama, lecz usiłujecie mnie zabić, bo moje słowo nie znajduje w was miejsca. (38) Ja mówię to, co widziałem u mego Ojca, a wy też robicie to, co widzieliście u waszego ojca. (39) Odpowiedzieli mu: Naszym ojcem jest Abraham. Jezus im powiedział: Gdybyście byli synami Abrahama, spełnialibyście uczynki Abrahama. (40) Lecz teraz usiłujecie mnie zabić, człowieka, który wam mówił prawdę, którą słyszał od Boga. Tego Abraham nie robił. (41) Wy spełniacie uczynki waszego ojca. Wtedy powiedzieli mu: My nie jesteśmy spłodzeni z nierządu. Mamy jednego Ojca - Boga. (42) Jezus im powiedział: Gdyby Bóg był waszym Ojcem, miłowalibyście mnie, gdyż ja od Boga wyszedłem i przyszedłem, a nie przyszedłem sam od siebie, ale on mnie posłał. (43) Dlaczego nie pojmujecie tego, co mówię? Dlatego że nie możecie słuchać mojego słowa. (44) Wy jesteście z waszego ojca - diabła i chcecie spełniać pożądliwości waszego ojca. On był mordercą od początku i nie został w prawdzie, bo nie ma w nim prawdy. Gdy mówi kłamstwo, mówi od siebie, bo jest kłamcą i ojcem kłamstwa. (45) A ponieważ ja mówię prawdę, nie wierzycie mi. (46) Któż z was obwini mnie o grzech? Jeśli mówię prawdę, dlaczego mi nie wierzycie? (47) Kto jest z Boga, słucha słów Bożych. Wy dlatego nie słuchacie, że nie jesteście z Boga. (48) Wtedy Żydzi mu odpowiedzieli: Czy nie dobrze mówimy, że jesteś Samarytaninem i masz demona? (49) Jezus odpowiedział: Ja nie mam demona, ale czczę mego Ojca, a wy mnie znieważacie. (50) Ja nie szukam swojej chwały. Jest ktoś, kto szuka i sądzi. (51) Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Jeśli ktoś będzie zachowywał moje słowa, nigdy nie ujrzy śmierci. (52) Wtedy Żydzi powiedzieli do niego: Teraz wiemy, że masz demona. Abraham umarł i prorocy, a ty mówisz: Jeśli ktoś będzie zachowywał moje słowa, nigdy nie skosztuje śmierci. (53) Czy ty jesteś większy od naszego ojca Abrahama, który umarł? I prorocy poumierali. Kim ty się czynisz? (54) Jezus odpowiedział: Jeśli ja sam siebie chwalę, moja chwała jest niczym. Mój Ojciec jest tym, który mnie chwali, o którym wy mówicie, że jest waszym Bogiem. (55) Lecz nie znacie go, a ja go znam. I jeślibym powiedział, że go nie znam, byłbym podobnym do was kłamcą. Ale znam go i zachowuję jego słowa. (56) Abraham, wasz ojciec, z radością pragnął ujrzeć mój dzień. I ujrzał, i radował się. (57) Wówczas Żydzi powiedzieli do niego: Pięćdziesięciu lat jeszcze nie masz, a Abrahama widziałeś? (58) Jezus im odpowiedział: Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Zanim Abraham był, ja jestem. (59) Wtedy porwali kamienie, aby w niego rzucać. Jezus jednak ukrył się i wyszedł ze świątyni, przechodząc między nimi, i tak odszedł.

Ewangelia Jana 8:1-59, Uwspółcześniona Biblia Gdańska

Ewangelia Jana rozdz. 7

(1) A potem Jezus chodził po Galilei. Nie chciał bowiem przebywać w Judei, bo Żydzi szukali sposobności, aby go zabić. (2) I zbliżało się żydowskie Święto Namiotów. (3) Wtedy jego bracia powiedzieli do niego: Odejdź stąd i idź do Judei, żeby twoi uczniowie widzieli dzieła, których dokonujesz. (4) Nikt bowiem nie czyni nic w ukryciu, jeśli chce być znany. Dlatego ty, jeśli takie rzeczy czynisz, objaw się światu. (5) Bo nawet jego bracia nie wierzyli w niego. (6) I powiedział do nich Jezus: Mój czas jeszcze nie nadszedł, ale wasz czas zawsze jest w pogotowiu. (7) Świat nie może was nienawidzić, ale mnie nienawidzi, bo ja świadczę o nim, że jego uczynki są złe. (8) Wy idźcie na święto, ja jeszcze nie pójdę na to święto, bo mój czas jeszcze się nie wypełnił. (9) Powiedziawszy im to, pozostał w Galilei. (10) A gdy jego bracia poszli, wtedy i on poszedł na święto, nie jawnie, ale jakby potajemnie. (11) A Żydzi szukali go podczas święta i mówili: Gdzie on jest? (12) I wiele szemrało się o nim wśród ludzi, bo jedni mówili: Jest dobry. A inni mówili: Przeciwnie, zwodzi ludzi. (13) Nikt jednak nie mówił o nim jawnie z obawy przed Żydami. (14) A gdy już minęła połowa święta, Jezus wszedł do świątyni i nauczał. (15) I dziwili się Żydzi, mówiąc: Skąd on zna Pismo, skoro się nie uczył? (16) Odpowiedział im Jezus: Moja nauka nie jest moją, ale tego, który mnie posłał. (17) Jeśli ktoś chce wypełniać jego wolę, ten będzie umiał rozeznać, czy ta nauka jest od Boga, czy ja mówię sam od siebie. (18) Kto mówi z samego siebie, szuka własnej chwały. Kto zaś szuka chwały tego, który go posłał, ten jest prawdziwy i nie ma w nim niesprawiedliwości. (19) Czy Mojżesz nie dał wam prawa? A żaden z was nie przestrzega prawa. Dlaczego chcecie mnie zabić? (20) Odpowiedzieli ludzie: Masz demona. Kto chce cię zabić? (21) Jezus im odpowiedział: Jeden uczynek spełniłem, a wszyscy się temu dziwicie. (22) Przecież Mojżesz dał wam obrzezanie (nie jakoby było od Mojżesza, ale od ojców), a w szabat obrzezujecie człowieka. (23) Jeśli człowiek przyjmuje obrzezanie w szabat, aby nie było złamane Prawo Mojżesza, to dlaczego gniewacie się na mnie, że w szabat całkowicie uzdrowiłem człowieka? (24) Nie sądźcie po pozorach, ale sądźcie sprawiedliwym sądem. (25) Wtedy niektórzy z mieszkańców Jerozolimy mówili: Czy to nie jest ten, którego chcą zabić? (26) A oto jawnie przemawia i nic mu nie mówią. Czy przełożeni rzeczywiście poznali, że to jest prawdziwie Chrystus? (27) Ale wiemy, skąd on pochodzi, lecz gdy Chrystus przyjdzie, nikt nie będzie wiedział, skąd jest. (28) Wtedy Jezus, nauczając w świątyni, wołał: I znacie mnie, i wiecie, skąd jestem. A ja nie przyszedłem sam od siebie, ale prawdziwy jest ten, który mnie posłał, którego wy nie znacie. (29) Lecz ja go znam, bo od niego jestem i on mnie posłał. (30) I usiłowali go schwytać, ale nikt nie podniósł na niego ręki, bo jeszcze nie nadeszła jego godzina. (31) A wielu z ludu uwierzyło w niego i mówiło: Gdy Chrystus przyjdzie, czyż uczyni więcej cudów, niż on uczynił? (32) Faryzeusze słyszeli, że tak ludzie o nim szemrali. I faryzeusze i naczelni kapłani posłali sługi, aby go schwytać. (33) Wtedy Jezus powiedział im: Jeszcze krótki czas jestem z wami, potem odejdę do tego, który mnie posłał. (34) Będziecie mnie szukać, ale nie znajdziecie, a gdzie ja będę, wy przyjść nie możecie. (35) Wówczas Żydzi mówili między sobą: Dokąd on pójdzie, że go nie znajdziemy? Czy pójdzie do rozproszonych wśród pogan i będzie nauczał pogan? (36) Cóż to za słowo, które wypowiedział: Będziecie mnie szukać, ale nie znajdziecie, a gdzie ja będę, wy przyjść nie możecie? (37) A w ostatnim, wielkim dniu tego święta, Jezus stanął i wołał: Jeśli ktoś pragnie, niech przyjdzie do mnie i pije. (38) Kto wierzy we mnie, jak mówi Pismo, rzeki wody żywej popłyną z jego wnętrza. (39) A to mówił o Duchu, którego mieli otrzymać wierzący w niego. Duch Święty bowiem jeszcze nie był dany, ponieważ Jezus nie został jeszcze uwielbiony. (40) Wielu więc z tych ludzi, słysząc te słowa, mówiło: To jest prawdziwie ten prorok. (41) A inni mówili: To jest Chrystus. Lecz niektórzy mówili: Czyż Chrystus przyjdzie z Galilei? (42) Czyż Pismo nie mówi, że Chrystus przyjdzie z potomstwa Dawida i z miasteczka Betlejem, gdzie mieszkał Dawid? (43) I tak z jego powodu nastąpił rozłam wśród ludu. (44) I niektórzy z nich chcieli go schwytać, ale nikt nie podniósł na niego ręki. (45) Wtedy słudzy wrócili do naczelnych kapłanów i do faryzeuszy, którzy ich zapytali: Dlaczego go nie przyprowadziliście? (46) Słudzy odpowiedzieli: Nikt nigdy nie mówił tak, jak ten człowiek. (47) I odpowiedzieli im faryzeusze: Czy i wy jesteście zwiedzeni? (48) Czy ktoś z przełożonych albo z faryzeuszy uwierzył w niego? (49) A to pospólstwo, które nie zna prawa, jest przeklęte. (50) Jeden z nich, Nikodem, ten, który przyszedł w nocy do niego, powiedział im: (51) Czy nasze prawo potępia człowieka, zanim go najpierw nie wysłucha i nie zbada, co czyni? (52) A oni mu odpowiedzieli: Czy i ty jesteś Galilejczykiem? Zbadaj i zobacz, że żaden prorok nie powstał z Galilei. (53) I poszedł każdy do swego domu.

Ewangelia Jana 7:1-53, Uwspółcześniona Biblia Gdańska

Ewangelia Jana rozdz.6

(1) Potem Jezus odszedł za Morze Galilejskie, czyli Tyberiadzkie. (2) A szedł za nim wielki tłum, bo widzieli cuda, które czynił na chorych. (3) I wszedł Jezus na górę, i usiadł tam ze swoimi uczniami. (4) A zbliżała się Pascha, święto żydowskie. (5) Wtedy Jezus, podniósłszy oczy i ujrzawszy, że mnóstwo ludzi idzie do niego, zapytał Filipa: Gdzie kupimy chleba, aby oni mogli jeść? (6) Ale mówił to, wystawiając go na próbę. Wiedział bowiem, co miał czynić. (7) Filip mu odpowiedział: Za dwieście groszy nie wystarczy dla nich chleba, choćby każdy z nich wziął tylko trochę. (8) Jeden z jego uczniów, Andrzej, brat Szymona Piotra, powiedział do niego: (9) Jest tu jeden chłopiec, który ma pięć chlebów jęczmiennych i dwie rybki. Ale cóż to jest na tak wielu? (10) Wtedy Jezus powiedział: Każcie ludziom usiąść. A było dużo trawy na tym miejscu. Usiedli więc mężczyźni w liczbie około pięciu tysięcy. (11) Wówczas Jezus wziął te chleby i podziękowawszy, rozdał uczniom, a uczniowie siedzącym. Podobnie i z tych rybek, ile tylko chcieli. (12) A gdy się nasycili, powiedział do swoich uczniów: Zbierzcie kawałki, które zostały, żeby nic nie przepadło. (13) Zebrali więc i napełnili dwanaście koszy kawałkami, które zostały z tych pięciu chlebów jęczmiennych po tych, którzy jedli. (14) A ci ludzie, ujrzawszy cud, który uczynił Jezus, mówili: To jest prawdziwie ten prorok, który miał przyjść na świat. (15) Wtedy Jezus, poznawszy, że mieli przyjść i porwać go, aby go obwołać królem, odszedł znowu sam jeden na górę. (16) A gdy był wieczór, jego uczniowie zeszli nad morze; (17) Wsiedli do łodzi i płynęli na drugi brzeg, do Kafarnaum. Było już ciemno, a Jezus jeszcze do nich nie przybył. (18) A kiedy powstał wielki wiatr, morze zaczęło się burzyć. (19) Gdy odpłynęli na około dwadzieścia pięć lub trzydzieści stadiów, ujrzeli Jezusa chodzącego po morzu i zbliżającego się do łodzi i zlękli się. (20) A on powiedział do nich: To ja jestem, nie bójcie się. (21) Wzięli go więc chętnie do łodzi i natychmiast łódź przypłynęła do ziemi, do której płynęli. (22) Nazajutrz ludzie, którzy byli po drugiej stronie morza, zobaczyli, że tam nie było innej łodzi, tylko ta jedna, do której wsiedli jego uczniowie, i że Jezus nie wsiadł do łodzi ze swoimi uczniami, ale jego uczniowie odpłynęli sami. (23) (Przypłynęły też inne łodzie z Tyberiady w pobliże tego miejsca, gdzie jedli chleb, gdy Pan złożył dziękczynienie.) (24) Gdy więc ludzie zobaczyli, że tam nie było Jezusa ani jego uczniów, wsiedli i oni do łodzi i przeprawili się do Kafarnaum, szukając Jezusa. (25) Kiedy znaleźli go po drugiej stronie morza, zapytali: Mistrzu, kiedy tu przybyłeś? (26) Jezus im odpowiedział: Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Szukacie mnie nie dlatego, że widzieliście cuda, ale dlatego, że jedliście chleb i nasyciliście się. (27) Zabiegajcie nie o pokarm, który ginie, ale o pokarm, który trwa ku życiu wiecznemu, który wam da Syn Człowieczy. Jego bowiem zapieczętował Bóg Ojciec. (28) Wtedy zapytali go: Cóż mamy robić, abyśmy wykonywali dzieła Boga? (29) Odpowiedział im Jezus: To jest dzieło Boga, abyście wierzyli w tego, którego on posłał. (30) Powiedzieli mu więc: Jaki znak czynisz, abyśmy widzieli i wierzyli tobie? Cóż czynisz? (31) Nasi ojcowie jedli mannę na pustyni, jak jest napisane: Chleb z nieba dał im do jedzenia. (32) Wtedy Jezus im odpowiedział: Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Nie Mojżesz dał wam chleb z nieba, ale mój Ojciec daje wam prawdziwy chleb z nieba. (33) Chlebem Boga bowiem jest ten, który zstępuje z nieba i daje światu życie. (34) Wtedy powiedzieli do niego: Panie, dawaj nam zawsze tego chleba. (35) I odpowiedział im Jezus: Ja jestem chlebem życia. Kto przychodzi do mnie, nie będzie głodny, a kto wierzy we mnie, nigdy nie będzie odczuwał pragnienia. (36) Ale wam powiedziałem: Chociaż widzieliście mnie, nie wierzycie. (37) Wszystko, co mi daje Ojciec, przyjdzie do mnie, a tego, który przyjdzie do mnie, nie wyrzucę precz. (38) Zstąpiłem bowiem z nieba nie po to, żeby czynić swoją wolę, ale wolę tego, który mnie posłał. (39) A to jest wola Ojca, który mnie posłał, abym nie stracił nic z tego wszystkiego, co mi dał, ale abym to wskrzesił w dniu ostatecznym. (40) I to jest wola tego, który mnie posłał, aby każdy, kto widzi Syna i wierzy w niego, miał życie wieczne, a ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. (41) Wtedy szemrali Żydzi o nim, bo powiedział: Ja jestem chlebem, który zstąpił z nieba. (42) I mówili: Czyż to nie jest Jezus, syn Józefa, którego ojca i matkę znamy? Jakże więc on może mówić: Zstąpiłem z nieba? (43) Wtedy Jezus im odpowiedział: Nie szemrajcie między sobą. (44) Nikt nie może przyjść do mnie, jeśli go nie pociągnie mój Ojciec, który mnie posłał. A ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. (45) Napisane jest u Proroków: I wszyscy będą wyuczeni przez Boga. Każdy więc, kto słyszał od Ojca i nauczył się, przychodzi do mnie. (46) Nie jakby ktoś widział Ojca, oprócz tego, który jest od Boga; ten widział Ojca. (47) Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Kto wierzy we mnie, ma życie wieczne. (48) Ja jestem tym chlebem życia. (49) Wasi ojcowie jedli mannę na pustyni, a poumierali. (50) To jest ten chleb, który zstępuje z nieba, aby ten, kto go je, nie umarł. (51) Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli ktoś będzie jadł z tego chleba, będzie żył na wieki. A chleb, który ja dam, to moje ciało, które ja dam za życie świata. (52) Żydzi więc sprzeczali się między sobą i mówili: Jakże on może dać nam swoje ciało do jedzenia? (53) I powiedział im Jezus: Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Jeśli nie będziecie jeść ciała Syna Człowieczego i pić jego krwi, nie będziecie mieć życia w sobie. (54) Kto je moje ciało i pije moją krew, ma życie wieczne, a ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. (55) Moje ciało bowiem prawdziwie jest pokarmem, a moja krew prawdziwie jest napojem. (56) Kto je moje ciało i pije moją krew, mieszka we mnie, a ja w nim. (57) Jak mnie posłał żyjący Ojciec i ja żyję przez Ojca, tak kto mnie spożywa, będzie żył przeze mnie. (58) To jest ten chleb, który zstąpił z nieba. Nie jak wasi ojcowie jedli mannę, a pomarli. Kto je ten chleb, będzie żył na wieki. (59) To mówił w synagodze, nauczając w Kafarnaum. (60) Wielu więc z jego uczniów, słysząc to, mówiło: Twarda to jest mowa, któż jej może słuchać? (61) Ale Jezus świadomy tego, że jego uczniowie o tym szemrali, powiedział do nich: To was obraża? (62) Cóż dopiero, gdybyście ujrzeli Syna Człowieczego wstępującego tam, gdzie był przedtem? (63) Duch jest tym, który ożywia, ciało nic nie pomaga. Słowa, które ja wam mówię, są duchem i są życiem. (64) Lecz są wśród was tacy, którzy nie wierzą. Jezus wiedział bowiem od początku, którzy nie wierzyli i kto miał go zdradzić. (65) I mówił: Dlatego wam powiedziałem, że nikt nie może przyjść do mnie, jeśli mu to nie jest dane od mojego Ojca. (66) Od tego czasu wielu jego uczniów zawróciło i więcej z nim nie chodziło. (67) Wtedy Jezus powiedział do dwunastu: Czy i wy chcecie odejść? (68) I odpowiedział mu Szymon Piotr: Panie, do kogo pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego. (69) A my uwierzyliśmy i poznaliśmy, że ty jesteś Chrystusem, Synem Boga żywego. (70) Jezus im odpowiedział: Czy ja nie wybrałem was dwunastu? A jeden z was jest diabłem. (71) A to mówił o Judaszu Iskariocie, synu Szymona, bo on miał go zdradzić, będąc jednym z dwunastu.

Ewangelia Jana 6:1-71, Uwspółcześniona Biblia Gdańska

Ewangelia Jana rozdz. 5

(1) Potem było święto żydowskie i Jezus udał się do Jerozolimy. (2) A jest w Jerozolimie przy Owczej Bramie sadzawka, zwana po hebrajsku Betesda, mająca pięć ganków. (3) Leżało w nich mnóstwo niedołężnych, ślepych, chromych i wychudłych, którzy czekali na poruszenie wody. (4) Anioł bowiem co pewien czas zstępował do sadzawki i poruszał wodę. A kto pierwszy wszedł po poruszeniu wody, stawał się zdrowym, jakąkolwiek chorobą był dotknięty. (5) A był tam pewien człowiek, który przez trzydzieści osiem lat był złożony chorobą. (6) Gdy Jezus zobaczył go leżącego i poznał, że już długi czas choruje, zapytał: Chcesz być zdrowy? (7) Chory mu odpowiedział: Panie, nie mam człowieka, który wniósłby mnie do sadzawki, gdy woda zostaje poruszona. Lecz gdy ja idę, inny wchodzi przede mną. (8) Jezus mu powiedział: Wstań, weź swoje posłanie i chodź. (9) I natychmiast człowiek ten odzyskał zdrowie, wziął swoje posłanie i chodził. A tego dnia był szabat. (10) Wtedy Żydzi powiedzieli do uzdrowionego: Jest szabat, nie wolno ci nosić posłania. (11) Odpowiedział im: Ten, który mnie uzdrowił, powiedział do mnie: Weź swoje posłanie i chodź. (12) I pytali go: Który człowiek ci powiedział: Weź swoje posłanie i chodź? (13) A uzdrowiony nie wiedział, kto to był, bo Jezus odszedł, ponieważ mnóstwo ludzi było na tym miejscu. (14) Potem Jezus znalazł go w świątyni i powiedział do niego: Oto wyzdrowiałeś. Nie grzesz więcej, aby nie przydarzyło ci się coś gorszego. (15) Wtedy człowiek ten odszedł i powiedział Żydom, że to Jezus go uzdrowił. (16) I dlatego Żydzi prześladowali Jezusa i szukali sposobności, aby go zabić, bo uczynił to w szabat. (17) A Jezus im odpowiedział: Mój Ojciec działa aż dotąd i ja działam. (18) Dlatego Żydzi tym bardziej usiłowali go zabić, bo nie tylko łamał szabat, ale mówił, że Bóg jest jego Ojcem, czyniąc się równym Bogu. (19) Wtedy Jezus im odpowiedział: Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Syn nie może nic czynić sam od siebie, tylko to, co widzi, że czyni Ojciec. Co bowiem on czyni, to i Syn czyni tak samo. (20) Bo Ojciec miłuje Syna i ukazuje mu wszystko, co sam czyni. I pokaże mu większe dzieła niż te, abyście się dziwili. (21) Jak bowiem Ojciec wskrzesza umarłych i ożywia, tak i Syn ożywia tych, których chce. (22) Bo Ojciec nikogo nie sądzi, lecz cały sąd dał Synowi; (23) Aby wszyscy czcili Syna, jak czczą Ojca. Kto nie czci Syna, nie czci i Ojca, który go posłał. (24) Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Kto słucha mego słowa i wierzy temu, który mnie posłał, ma życie wieczne i nie będzie potępiony, ale przeszedł ze śmierci do życia. (25) Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Nadchodzi godzina, i teraz jest, gdy umarli usłyszą głos Syna Bożego, a ci, którzy usłyszą, będą żyć. (26) Jak bowiem Ojciec ma życie sam w sobie, tak dał i Synowi, aby miał życie w samym sobie. (27) I dał mu władzę wykonywania sądu, bo jest Synem Człowieczym. (28) Nie dziwcie się temu, bo nadchodzi godzina, w której wszyscy, którzy są w grobach, usłyszą jego głos; (29) I ci, którzy dobrze czynili, wyjdą na zmartwychwstanie do życia, ale ci, którzy źle czynili, na zmartwychwstanie na potępienie. (30) Ja sam od siebie nie mogę nic czynić. Jak słyszę, tak sądzę, a mój sąd jest sprawiedliwy, bo nie szukam swojej woli, ale woli tego, który mnie posłał, Ojca. (31) Jeśli ja świadczę sam o sobie, moje świadectwo nie jest prawdziwe. (32) Jest ktoś inny, kto świadczy o mnie, i wiem, że świadectwo, które daje o mnie, jest prawdziwe. (33) Wy posłaliście do Jana, a on dał świadectwo prawdzie. (34) Lecz ja nie przyjmuję świadectwa od człowieka, ale to mówię, abyście byli zbawieni. (35) On był płonącą i świecącą lampą, a wy chcieliście do czasu radować się w jego światłości. (36) Ale ja mam świadectwo większe niż Jana. Dzieła bowiem, które Ojciec dał mi do wykonania, te właśnie dzieła, które czynię, świadczą o mnie, że Ojciec mnie posłał. (37) A Ojciec, który mnie posłał, on świadczył o mnie. Nigdy nie słyszeliście jego głosu ani nie widzieliście jego postaci. (38) I nie macie jego słowa trwającego w was, bo temu, którego on posłał, nie wierzycie. (39) Badajcie Pisma; sądzicie bowiem, że w nich macie życie wieczne, a one dają świadectwo o mnie. (40) A jednak nie chcecie przyjść do mnie, aby mieć życie. (41) Nie przyjmuję chwały od ludzi. (42) Ale poznałem was, że nie macie w sobie miłości Boga. (43) Przyszedłem w imieniu mego Ojca, a nie przyjmujecie mnie. Jeśli ktoś inny przyjdzie we własnym imieniu, tego przyjmiecie. (44) Jakże możecie wierzyć, skoro przyjmujecie chwałę jedni od drugich, a nie szukacie chwały, która jest od samego Boga? (45) Nie sądźcie, że ja was będę oskarżał przed Ojcem. Jest ktoś, kto was oskarża, Mojżesz, w którym wy pokładacie nadzieję. (46) Bo gdybyście wierzyli Mojżeszowi, wierzylibyście i mnie, gdyż on pisał o mnie. (47) Jeśli jednak nie wierzycie jego pismom, jakże uwierzycie moim słowom?

Ewangelia Jana 5:1-47, Uwspółcześniona Biblia Gdańska

Ewangelia Jana rozdz. 4

(1) A gdy Pan poznał, że faryzeusze usłyszeli, iż Jezus więcej ludzi czynił uczniami i chrzcił niż Jan; (2) (Chociaż sam Jezus nie chrzcił, lecz jego uczniowie); (3) Opuścił Judeę i odszedł znowu do Galilei. (4) A musiał iść przez Samarię. (5) I przyszedł do miasta w Samarii, zwanego Sychar, blisko pola, które Jakub dał swemu synowi Józefowi. (6) A była tam studnia Jakuba. Jezus więc, zmęczony drogą, usiadł sobie na studni. A było około godziny szóstej. (7) I przyszła kobieta z Samarii, aby zaczerpnąć wody. Jezus powiedział do niej: Daj mi pić. (8) Jego uczniowie bowiem poszli do miasta, aby nakupić żywności. (9) Wtedy Samarytanka powiedziała do niego: Jakże ty, będąc Żydem, prosisz mnie, Samarytankę, o coś do picia? Gdyż Żydzi nie obcują z Samarytanami. (10) Jezus jej odpowiedział: Gdybyś znała ten dar Boży i wiedziała, kim jest ten, który ci mówi: Daj mi pić, ty prosiłabyś go, a dałby ci wody żywej. (11) I powiedziała do niego kobieta: Panie, nie masz czym naczerpać, a studnia jest głęboka. Skąd więc masz tę wodę żywą? (12) Czy ty jesteś większy niż nasz ojciec Jakub, który nam dał tę studnię i sam z niej pił, a także jego synowie i jego dobytek? (13) Odpowiedział jej Jezus: Każdy, kto pije tę wodę, znowu będzie pragnął. (14) Lecz kto by pił wodę, którą ja mu dam, nigdy nie będzie pragnął, ale woda, którą ja mu dam, stanie się w nim źródłem wody wytryskującej ku życiu wiecznemu. (15) Kobieta powiedziała do niego: Panie, daj mi tej wody, abym nie pragnęła i nie przychodziła tu czerpać. (16) Jezus jej powiedział: Idź, zawołaj swego męża i przyjdź tu. (17) Odpowiedziała kobieta: Nie mam męża. Jezus jej powiedział: Dobrze powiedziałaś: Nie mam męża. (18) Miałaś bowiem pięciu mężów, a ten, którego masz teraz, nie jest twoim mężem. Prawdę powiedziałaś. (19) Kobieta mu powiedziała: Panie, widzę, że jesteś prorokiem. (20) Nasi ojcowie na tej górze czcili Boga, a wy mówicie, że w Jerozolimie jest miejsce, gdzie należy go czcić. (21) Jezus powiedział do niej: Kobieto, wierz mi, że nadchodzi godzina, gdy ani na tej górze, ani w Jerozolimie nie będziecie czcić Ojca. (22) Wy czcicie to, czego nie znacie, a my czcimy to, co znamy, ponieważ zbawienie pochodzi od Żydów. (23) Ale nadchodzi godzina, i teraz jest, gdy prawdziwi czciciele będą czcić Ojca w duchu i w prawdzie. Bo i Ojciec szuka takich, którzy będą go czcić. (24) Bóg jest duchem, więc ci, którzy go czczą, powinni go czcić w duchu i w prawdzie. (25) Kobieta mu powiedziała: Wiem, że przyjdzie Mesjasz, zwany Chrystusem. Gdy on przyjdzie, oznajmi nam wszystko. (26) Jezus jej powiedział: Ja, który mówię z tobą, jestem nim. (27) A wtem przyszli jego uczniowie i dziwili się, że rozmawia z kobietą. Nikt jednak nie powiedział: O co się pytasz? albo: Dlaczego z nią rozmawiasz? (28) I zostawiła kobieta swoje wiadro, poszła do miasta i powiedziała ludziom: (29) Chodźcie, zobaczcie człowieka, który mi powiedział wszystko, co zrobiłam. Czy to nie jest Chrystus? (30) Wyszli więc z miasta i przyszli do niego. (31) A tymczasem uczniowie prosili go: Mistrzu, jedz. (32) A on im powiedział: Ja mam pokarm do jedzenia, o którym wy nie wiecie. (33) Uczniowie więc mówili między sobą: Czy ktoś przyniósł mu jedzenie? (34) Jezus im powiedział: Moim pokarmem jest wypełniać wolę tego, który mnie posłał, i dokonać jego dzieła. (35) Czyż nie mówicie, że jeszcze cztery miesiące, a przyjdzie żniwo? Oto mówię wam: Podnieście wasze oczy i przypatrzcie się polom, że już są białe, gotowe do żniwa. (36) A kto żnie, otrzymuje zapłatę i zbiera owoc na życie wieczne, aby i ten, kto sieje, i ten, kto żnie, razem się radowali. (37) W tym właśnie prawdziwe jest przysłowie: Kto inny sieje, a kto inny żnie. (38) Ja was posłałem żąć to, nad czym nie pracowaliście. Inni pracowali, a wy weszliście w ich pracę. (39) Wtedy wielu Samarytan z tego miasta uwierzyło w niego z powodu opowiadania tej kobiety, która świadczyła: Powiedział mi wszystko, co zrobiłam. (40) Gdy więc Samarytanie przyszli do niego, prosili go, aby u nich został. I został tam przez dwa dni. (41) I o wiele więcej ich uwierzyło z powodu jego słowa. (42) A tej kobiecie mówili: Wierzymy już nie z powodu twojego opowiadania. Sami bowiem słyszeliśmy i wiemy, że to jest prawdziwie Zbawiciel świata, Chrystus. (43) A po dwóch dniach odszedł stamtąd i poszedł do Galilei. (44) Sam Jezus bowiem dał świadectwo, że prorok nie doznaje czci w swojej ojczyźnie. (45) A gdy przyszedł do Galilei, Galilejczycy przyjęli go, widząc wszystko, co uczynił w Jerozolimie w święto. Oni bowiem też przyszli na święto. (46) Wtedy Jezus znowu przyszedł do Kany Galilejskiej, gdzie przemienił wodę w wino. A był w Kafarnaum pewien dworzanin królewski, którego syn chorował. (47) Ten, usłyszawszy, że Jezus przyszedł z Judei do Galilei, udał się do niego i prosił go, aby przyszedł i uzdrowił jego syna, gdyż był umierający. (48) I powiedział do niego Jezus: Jeśli nie ujrzycie znaków i cudów, nie uwierzycie. (49) Dworzanin królewski powiedział do niego: Panie, przyjdź, zanim umrze moje dziecko. (50) Jezus mu powiedział: Idź, twój syn żyje. I uwierzył ten człowiek słowu, które powiedział mu Jezus, i poszedł. (51) A gdy już szedł, jego słudzy wyszli mu naprzeciw i oznajmili: Twoje dziecko żyje. (52) Wtedy zapytał ich o godzinę, w której poczuło się lepiej. I odpowiedzieli mu: Wczoraj o godzinie siódmej opuściła go gorączka. (53) Wówczas ojciec poznał, że to była ta godzina, w której Jezus powiedział do niego: Twój syn żyje. I uwierzył on sam i cały jego dom. (54) To był drugi cud, który Jezus uczynił, przyszedłszy z Judei do Galilei.

Ewangelia Jana 4:1-54, Uwspółcześniona Biblia Gdańska